Lichwa żyje i ma się dobrze?

Lichwa jako zakazane przez prawo pobieranie nadmiernych odsetek od wierzycieli została, teoretycznie, zażegnana kilkadziesiąt lat temu. Jednak wielu specjalistów wciąż krzywi się na widok obserwowanych na rynku praktyk, za nic mających ustawę antylichwiarską. Nikt wprost nie popełnia tego wykroczenia, ale dzięki naliczaniu dodatkowych opłat rzeczywiste koszty kredytu są dużo wyższe, niż przewiduje to prawo.
Na pierwszy plan wysuwają się Provident i PKF Skarbiec. Już wiele razy te firmy były brane pod lupę, ale nikt ostatecznie nie potrafił ukrócić obserwowanego procederu. Dzięki zachowaniu statuty instytucji finansowej pozabankowej, wymienione jako przykład firmy nie podlegają prawu bankowemu. Dzięki temu nikt nie może nakazać im zmiany stosowanego systemu naliczania opłat.
Łatwość zaciągania pożyczki w Providencie kusi wielu klientów. Są to najczęściej ludzie znajdujący się w trudnej sytuacji, którzy są zmuszeni skorzystać z oferty. Nawet wcześniej znając konsekwencje. Teoretycznie oprocentowanie wynosi maksymalną wartość, czyli 38,6%. Jednak do tego doliczane jest wysokie ubezpieczenie oraz legendarna opłata za obsługę. Każda wizyta przedstawiciela oczywiście musi kosztować, ale Provident ma chyba nadzwyczajnie dobrze płatnych pracowników. Przez to pożyczając przykładowo 1000 złotych, musimy oddać ponad 1800!
W czasach ostrej walki z lichwą pewnie takie praktyki zostałyby szybko ukrócone, ale obecnie wszystko odbywa się, a jakże, zgodnie z prawem. Trudno bowiem wprowadzać ograniczenia na coś, co w innym miejscu jest pożyteczne i potrzebne (np. ubezpieczenie kredytu).